Na kole do České republiky! (den 1)
-
DST
101.00km
-
Sprzęt duży biały
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaczynam nadrabianie zaległości, czyli spisywanie relacji z mojej wyprawy życia :-) Tegoroczny urlop postanowiłam spędzić na rowerze i na Setkání lehokol do Šternberka pojechać na rowerze. Chętnych do podjęcia wspólnej wyprawy nie trzeba było specjalnie szukać, toteż 20 sierpnia, w dniu moich 38. urodzin, na szlak wyruszyło sześcioro jeźdźców: kolega Lechu, jego czterej kumple i ja. Mieliśmy startować z Warszawy, ale pogoda była tak strasznie zgniła, że postanowiliśmy uciec od niej nieco na zachód, a konkretnie do Skierniewic, i tam zacząć naszą podróż. Nie był to zresztą taki zły pomysł, bo nie wiem, czy dalibyśmy radę w cztery dni dotrzeć do Šternberka -- to znaczy oni pewnie tak, ja raczej niekoniecznie z ciężkimi tobołami na bagażniku i mając w perspektywie jazdę po górach. A propos tobołów, znaczna część tego, co ze sobą zabrałam, w ogóle się nie przydała, a byłam przekonana, że zabieram "plan minimum"...
W Skierniewicach nie padało, było tylko ciut chłodno i mokro. Pierwszy przystanek zrobiliśmy sobie w Lipcach Reymontowskich, tych samych, w których dzieje się akcja "Chłopów", gdzie chłopaki wyczaili minimuzeum różnego wojskowego stuffu typu samoloty, armaty itp. Potem kolejny przystanek gdzieś -- nie wiem gdzie -- na obiedzie. Pod koniec dnia zaczęło się wypogadzać, droga była przyjemna, chociaż męska część naszej ekipy zachrzaniała, a ja ich goniłam z wywieszonym jęzorem.
Zapadał już zmrok, kiedy przyjechaliśmy do Bełchatowa. Byłam tam rok temu na IX Zlocie Rowerów Poziomych, miło było sobie powspominać.
Nocowaliśmy w bardzo przyzwoitej kwaterze za niewielkie pieniądze, a już następnego dnia... (cdn.)
http://youtu.be/tibF6cPNo-U