Na kole po České republice! (den 1 (5))
-
DST
82.00km
-
Sprzęt duży biały
-
Aktywność Jazda na rowerze
I oto z hukiem rozpoczął się pierwszy dzień Setkání lehokol v Šternberku. Rano o 9.00 organizator zadął w czerwoną trąbkę, dając sygnał do wyruszenia na szlak. Niestety start imprezy okazał się pechowy dla jednego z naszych "pionowych" kolegów -- ledwo wyruszyliśmy, ujechaliśmy może z 5 km, a ten, kręcąc komórką film, spadł z roweru i złamał obojczyk, tak że dla niego zlot się skończył, zanim się na dobre zaczął...
Program zwiedzania był bardzo bogaty i atrakcyjny -- najpierw pojechaliśmy do miasteczka Čechy pod Kosířem, gdzie mieści się muzeum powozów. Nigdy nie byłam w podobnym muzeum w Łańcucie, ale obstawiam, że to nasze może się schować przy tamtym, skoro sama przewodniczka powiedziała, że tego muzeum zazdrości im cała Europa. Można tam zobaczyć m.in. największy na świecie karawan i niezwykle okazałą pozłacaną 2,5-tonową karocę zbudowaną na zamówienie jednego z miejscowych biskupów, a także całą kolekcję rozmaitych akcesoriów dla koni i woźniców. Robi wrażenie!
Chwilę później pojechaliśmy do muzeum miejskiego, by obejrzeć wystawę historycznych rowerów.
Niektóre eksponaty mają po 200 lat! Co ciekawe, jakiś miesiąc czy dwa przed zlotem natrafiłam na Idnes.cz na artykuł o 200. rocznicy powstania roweru, który był ilustrowany zdjęciami z tej właśnie wystawy :-)
Kolejnym punktem programu był obiad w Pěnčínie, po którym ruszyliśmy w drogę powrotną. Po drodze zatrzymaliśmy się w hospodě, gdzie pobawiłam się z pieskiem i spotkałam ciekawego gościa -- byłego zawodnika w motocrossie, który zaprezentował nam swój rower z silniczkiem własnej roboty. Tłumik był wykonany z opakowania po wódce "Finlandia", a obudowę filtra powietrza stanowiła puszka po jakichś ananasach czy brzoskwiniach. Nádhera!
No a po powrocie do bazy... piwko, integracja, pogaduchy -- słowem, la bella vita :-)