Na XII Zlot Rowerów Poziomych
-
DST
150.00km
-
Teren
15.00km
-
Sprzęt duży biały
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tego dnia wstałam o zupełnie niechrześcijańskiej godzinie, czyli ok. 5.30, bo miałam ambicje dotrzeć do Spały na 15.00 - na ten dzień była zaplanowana króciutka przejażdżka do Konewki. Wyruszyłam o 6.20 najpierw w kierunku Piaseczna. A tam po drodze niespodzianka - już po obu stronach ul. Puławskiej, poczynając od okolic Służewca, jest ścieżka rowerowa, choć ta po lewej (w stronę południa) dopiero w budowie. Ale już da się nią częściowo pomknąć. Przed Piasecznem jednak ścieżka urywa się w szczerym polu i trzeba się przenieść na drugą stronę Puławskiej. No to zrobiłam to i natknęłam się na rowerzystę w masce z dwoma wielkimi pochłaniaczami po obu stronach - poczułam się jak na planie filmu post-apo :D W Piasecznie pierwszy sikustop na stacji benzynowej - i w dalszą drogę. Pojechałam przez Starą Iwiczną do Łbisk, bo miałam w planie częściowe skorzystanie z trasy Dziaśka - on jechał z Wilgi przez Warkę, więc wymyśliłam, że też pojadę do Warki, a dalej jego trasą. Jednak się okazało, że nadłożyłabym drogi, że heeej! W Łbiskach nawigacja skierowała mnie w prawo wprost w mordewind. No właśnie. Przyzwyczaiłam się do panujących przez cały czerwiec upałów i tego też się spodziewałam, a tu momentami było mi wręcz chłodno - no i ten wiaaaatr... Na szczęście głównie boczny, chociaż zdarzały się odcinki z mordewindem.
Gdzieś w jakiejś wiosce, której nazwy nie pamiętam, zrobiłam krótki popas i pojechałam do Grójca. A dalej przez Mogielnicę do Nowego Miasta nad Pilicą. To był najmniej przyjemny odcinek, dość ruchliwa droga wojewódzka. Po drodze napatoczył się Tomo jadący samochodem, zatrzymaliśmy się na krótką pogawędkę, dałam Tomowi plecak do bagażnika i już bardziej na lekko pojechałam dalej.
W Nowym Mieście postój i sprawdzenie maili z pracy, a tam przykra wiadomość, po której miała nadejść jeszcze gorsza.
Droga z Nowego Miasta była piękna. W czasie gdy nią jechałam, zadzwoniła Katrina, że już jest w Spale i że o 15.00 jest planowany wyjazd do Konewki. Okazało się, że Konewka jest po drodze, toteż zmieniłam ustawienia w nawigacji. W pewnym momencie Mapy.cz wpuściły mnie w maliny, to znaczy w las, i tam zgubiły sygnał. Jechałam dalej już na czuja i w pewnym momencie sygnał wrócił, uff! Wreszcie dotarłam do Konewki! Zatrzymałam się przy sklepie i nawet nie zdążyłam wypić kupionego tam napoju, kiedy nadjechała Katrina, a chwilę po niej reszta grupy. Pojechaliśmy już razem, by zwiedzić bunkier kolejowy z czasów II wojny światowej. A następnie pojechaliśmy do Inowłodza, gdzie obejrzeliśmy z zewnątrz romański kościół św. Idziego i ruiny zamku. A na koniec wisienka na torcie w postaci przejazdu do Spały piękną leśną ścieżką rowerową.
Tereny województwa łódzkiego są naprawdę cudne, o czym miałam się przekonać jeszcze bardziej kolejnego dnia. Niestety z tej wycieczki nie mam żadnych zdjęć poza tym jednym: