Makenzen prowadzi tutaj blog rowerowy

Makenziowe poziomkowanie

Los warszawskiego rowerzysty

  • DST 15.00km
  • Sprzęt duży biały
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 września 2011 | dodano: 06.09.2011

Nie jest on słodki, oj nie. O porządnej, spójnej sieci ścieżek rowerowych można tylko pomarzyć, a o tym, że współuczestnicy ruchu drogowego w blaszanych puszkach staną się życzliwsi dla użytkowników napędzanych siłą własnych mięśni jedno- bądź dwuśladów, marzyć nawet nie warto.
Jadąc rano do pracy, chciałam skręcić w lewo na rondzie degola (tj. rondzie de Gaulle'a, ale lubię je nazywać po swojemu ;)), co wymagało przejechania z prawego pasa na lewy. W trakcie tego manewru spostrzegłam, że toczy się za mną jakiś samochód, i ani toto wyprzedzi, ani się nie zdematerializuje w żaden inny sposób... Gdy już byłam na lewym pasie i czekałam grzecznie na zmianę świateł, samochód zrównał się ze mną i wychylił się z niego tapirowany potwór, a ściślej potworzyca... i usłyszałam m.in., że mam się położyć na brzuchu i jechać tyłem oraz że nie mam połowy mózgu. Nie pozostałam babie dłużna i zasugerowałam jej, żeby sp... Jechałam zgodnie z przepisami i członek jej do tego, czy jadę rowerem - wszystko jedno jakim - czy np. taczką.
Ponieważ udało mi się wyjątkowo wyjść z pracy przed 19.00, postanowiłam jeszcze zrobić sobie małą wycieczuszkę po mieście. Najpierw pojechałam do spożywczaka na Grójeckiej po moje ulubione "firmiaki", czyli "Paluchy firmowe", a następnie przez Wawelską, Pole Mokotowskie do Agrykoli, a stamtąd tak jak prowadzi ścieżka - nad Wisłę aż do Mostu Gdańskiego. Tam zawróciłam i po drodze do domu podjechałam jeszcze na Plac Zamkowy i Krakowskie Przedmieście, po czym skręciłam w kierunku Tamki, którą zjechałam na dół i popedałowałam do domu. Było bardzo przyjemnie; kurczę, mogłabym tak pedałować i pedałować bez końca... Kolana znoszą poziomkowanie bardzo dobrze, praktycznie w ogóle nie bolą. Jest jednak pewien drobny szkopuł... Wczoraj, wracając z wycieczki, już niemal pod domem, zaliczyłam glebę i potłukłam lewe kolano. To samo, które bardziej ucierpiało w lipcowym wypadku. O ile wczoraj po tym upadku wszystko było z tym kolanem OK, tak dzisiaj niestety znów zaczęło boleć. Szlag by to...




komentarze
Makenzen
| 20:59 poniedziałek, 12 września 2011 | linkuj Dzięki :-) Fajnie było poznać Cię na żywo, do zobaczenia na szlaku!
art75
| 20:19 czwartek, 8 września 2011 | linkuj Miło poczytać, ile radości sprawia Ci jazda rowerem, nawet w tak niesprzyjających warunkach, jak warszawski ruch uliczny:) Pozdrowienia i do zobaczenia na zlocie:)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!