Nim pierwsza set(k)a zaszumi w głowie...
-
DST
100.00km
-
Czas
06:30
-
VAVG
15.38km/h
-
Sprzęt duży biały
-
Aktywność Jazda na rowerze
STÓWA! Moja pierwsza w życiu rowerowa stówa! Ależ jestem z tego DUMNA :]
Od dawna chodziło mi po głowie pragnienie wybrania się do Szymanowa, by odwiedzić siostry niepokalanki, u których w roku 2008 byłam częstym gościem. A od kiedy mam Poziomcię, myśl uległa pewnej modyfikacji - i się spoziomowała. W związku z tym rzuciłam hasło Maćkowi - i poskutkowało :) Spotkaliśmy się o 9.00 pod Pałacem Kultur(w)y i pojechaliśmy w kierunku Górczewskiej, którą polecieliśmy potem do Kampinosu, przejeżdżając po drodze m.in. przez Stare Babice i Leszno. W Kampinosie odbiliśmy w lewo na Teresin, a po drodze zastaliśmy świetne warunki przyrodnicze do cyknięcia kilku fotek. Oto jedna z nich:
Po przekrosowaniu DK2 podjechaliśmy do bazyliki w Niepokalanowie i zwiedziliśmy muzeum św. o. Maksymiliana Kolbego, a następnie cofnęliśmy się do skrzyżowania z drogą główną, na obiad do karczmy. Nażarci jak bąki, ruszyliśmy na Szymanów, wpadając po drodze na lody.
Nie byłam w tych okolicach od trzech lat i muszę przyznać, że wiele się zmieniło. Przede wszystkim powstała super szeroka ścieżka rowerowa. A na samym terenie klasztoru przybyło różnych bajerów, przede wszystkim całkiem spory fragment nowego ogrodzenia.
W sumie spędziliśmy tam godzinę. Nasze rowery stały się nie lada sensacją, musieliśmy zademonstrować, jak się na tym jeździ ;)
Wreszcie ok. 16 wyjechaliśmy na trasę do domu. Za Szymanowem, w Elżbietowie, skręciliśmy w prawo i przez Kaski (ale nazwa ;)), Baranów, Błonie, Rokitno, Józefów (nie ten k. Otwocka ;)) i Płochocin dotarliśmy do drogi głównej gdzieś na wysokości Ołtarzewa. Chciałam jeszcze wdepnąć do Storma w Ożarowie, ale ponieważ nie mogłam się dodzwonić (był akurat w drodze z pracy do domu), zarzuciliśmy ten plan i jakoś w okolicach 19.20 osiągnęłam dom.
Nie wiem, ile dokładnie wypedałowałam, ale stówę to lekką ręką (a raczej nogą... dwiema nawet ;)). Pogoda nam dopisała, jechało się jak po masełku - rewelacja! Uchetałam się jak dziki osioł, ale... było SUPER i tyle!
A na deser - mapka naszej trasy:
komentarze
100...
wydaje mi się na razie nieosiągalna...
gratuluje i podziwiam :)
Setka zawsze robiła na mnie wrażenie i życzę, w sezonie, więcej takich setek.:)