na zakupy
-
Sprzęt Wheeler 4700 vel Złomek
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiaj pogoda była wielce członkowa (czyli męska), ale nie zniechęciła mnie, by wybrać się na planowane zakupy rowerno (skoro na koniu = konno, to per analogiam - na rowerze = rowerno ;)). W drodze w tamtą stronę padał średni deszczyk, ale był w sumie nieszkodliwy, jedynie dość nieprzyjemny, bo mokro i zimno, do tego musiałam jedną ręką trzymać kaptur, by mi go nie zwiało z głowy. Droga powrotna była już bezdeszczowa i całkiem przyjemna. A gdy już podjechałam pod klatkę schodową, zagadnął mnie sąsiad i spytał, czy trudno się na tym jeździ i dodał, że na pewno odpowiem, iż nie. Odpowiedziałam, że owszem, ale to jak się już umie na tym jeździć, bo trzeba się najpierw nauczyć. Sąsiad na to, że jego żona widziała mój rower przy Filtrach i powiedziała mu, iż widziała taki sam rower jak ten, co stoi na podwórku i że dziwne, bo była przekonana, że to jedyny taki rower w Warszawie... No, taki to i owszem, ale generalnie kilkanaście poziomek w stolicy by się znalazło, a każda inna...
Wszedłszy do mieszkania, poczułam, że jestem zmęczona jak koń po westernie, a przecież dystans był niezbyt długi, w zeszłym roku nie takie trasy się trzaskało, i to niemal codziennie... No cóż, starość nie radość ;)