Wodzu, prowadź ;)
-
DST
40.00km
-
Sprzęt duży biały
-
Aktywność Jazda na rowerze
Postanowiłam przetestować Mietkową nawigację. Ustawiłam adres koleżanki, do której się wybierałam i w drogę. Nawigacja wygląda tak, że na ekranie jest bladoniebieska krecha, która wskazuje kierunek do celu w linii prostej, a ty, bidny rowerzysto, musisz kombinować, jakimi drogami jechać, żeby w miarę możliwości trzymać się tej krechy. No i coś mi się pokićkało, przegapiłam dogodny skręt, trochę pobłądziłam i trafiłam na wertepiastą ścieżkę wiodącą wzdłuż torów kolejowych. A cel był po drugiej stronie tych torów. Postanowiłam jechać tą ścieżką w nadziei, że znajdę wkrótce przejazd kolejowy, ale gdzie tam. Jadę i jadę, a przejazdu nie widać. No to postanowiłam się przeprawić z rowerem przez torowisko. Wdrapałam się na kamienisty nasyp, taskając te 17 kg poziomki, co kosztowało mnie niemało trudu i koncertowego orła, bo trudno się wspina po osypujących się kamieniach. Jak już wlazłam na szczyt nasypu i przelazłam przez tory, zobaczyłam, że to nie koniec batalii, bo obok, nieco poniżej pierwszego torowiska, szła druga nitka torów. To ja znowu po tych kamulcach i znów pierdut. Wstałam, dźwignęłam rower i dalej atakować tory. Wreszcie się udało. Zobaczyłam, że wzdłuż linii kolejowej ciągnie się blaszany płot, więc ruszyłam w nadziei na znalezienie jakiejś przerwy w tym ogrodzeniu. Uf, znalazłam!
Parę godzin później - droga powrotna. Tym razem poszło znacznie łatwiej, choć też w jednym momencie się zgubiłam, bo na jednym skrzyżowaniu mapa zaczęła mi wariować i krechę miałam raz przed sobą, raz z boku, to znów za plecami. No cóż... Następnym razem ustawię profil samochodowy, to może się okaże, że jest jakaś strzałka, która pokazuje: tu skręć, gamoniu.
komentarze