Grudzień, 2016
Dystans całkowity: | b.d. |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 0 |
Średnio na aktywność: | 0.00 km |
Więcej statystyk |
Żegnamy rowerok 2016
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od dłuższego
czasu już nie piszę nic na blogu, bo trwa u mnie martwy sezon na
dłuższe wypady, a zdawać relacji z przejazdów do i z pracy albo
do i ze sklepu nie ma sensu. ;-) Niemniej rower w użyciu jest przez
cały rok, a skoro już o roku mowa, to...
Każdy koniec roku
to czas różnych bilansów i podsumowań, a także refleksji.
Podsumowujemy rok w wielkiej i mniejszej polityce, w życiu
prywatnym, w sporcie, gdzie się tylko da. No to jadymy z
podsumowaniem rowerowym. :-) Będzie też garść przemyśleń
zdredziałego (nie mylić ze zezgredziałym) filozofa. ;-)
Ogólnie to był
dobry rok. Wydarzyły się w nim dwa fantastyczne zloty rowerów
poziomych – jeden w Bełchatowie, a drugi ve Vsetínie
(Republika Czeska). Na obu zlotach dopisała pogoda, szczególnie na
tym czeskim – był to już wrzesień, a pogoda iście tropikalna
(temperatury w okolicach 30 st. C). Pedałowanie w takich warunkach,
gdy żar leje się z nieba, jest dość wymagające fizycznie, ale
nie mniej miłe niż w innych okolicznościach. Zobaczyłam kilka
ciekawych miejsc, spędziłam czas z towarzystwem na (odpowiednim)
poziomie – co tu dużo gadać, było super. :-)
W
sierpniu udało się nam zorganizować trzydniowy wypad w
czteroosobowym poziomym gronie – „Tour de Podlaskie &
Lubelskie”. Pogoda znów całkiem spoko, troszkę popadało, ale
nie na tyle obficie, żeby nam zepsuć wycieczkę. ;-) Ostatniego
dnia tej wycieczki wypedałowaliśmy ponad 150 km za jednym zamachem
i to było dla mnie doskonałą zaprawą przed wrześniowym brevetem
w Pomiechówku, do udziału w którym namówił mnie kolega Storm.
Klamka zapadła tuż po powrocie z TdP&L.
Brevet
był na 200 km i był to pierwszy raz w moim życiu, kiedy w ciągu
jednego dnia nawinęłam na koła aż tyle kilometrów (było ich
216). Byłam z siebie taaaaka dumna! Co prawda po dojechaniu do celu
stwierdziłam, że to był pierwszy i ostatni brevet w moim życiu,
ale niedługo później nabrałam jednak ochoty na kolejne – to
chyba coś jak to, czego doświadczają posiadacze kotów i amatorzy
jedzenia chipsów: nigdy nie kończy się na jednym. ;-)
Niedługo
po brevecie wpadłam na pomysł, by stworzyć na własny użytek taki
projekt pod nazwą „Rekreacyjna Stówa”, polegający na tym, że
raz w miesiącu w ciepłej porze roku będę sobie urządzać
wycieczki rowerowe po okolicy i nie tylko, na dystansie min. 200 km.
Niewykluczone, że w roku 2017 ten projekt ewoluuje w coś większego,
nie tylko na prywatny użytek. Ale na razie o tym sza. ;-)
Podsumowanie
za mną, to teraz czas na plany na kolejny rowerok. A te są takie,
żeby trzykrotnie wziąć udział w brevecie lub czymś podobnym na
dystansie min. 100 km, kontynuować projekt RS i odbyć jeszcze jakąś
kilkudniową wycieczkę na poziomie na wzór TdP&L, tylko może
już nieco dłuższą niż ta. ;-) Zamierzam również zastosować w
praktyce lampkę Cree XML T-6, którą dostałam od Mikołaja.
Na
koniec zapowiadana garść refleksji. Kilkakrotnie, wracając na
rowerze z pracy, rozmyślałam sobie nad tym, co mi daje jazda
rowerem. Jest to moja wielka pasja, na równi z tą żeglarską i
muzyczną. Kocham wolność i przestrzeń, uwielbiam być w drodze
(serio, mogłabym zagrać w jakimś filmie drogi, gdybym tylko miała
ciut zdolności aktorskich ;-)), a rower – podobnie jak żeglarstwo
– z tym mi się właśnie kojarzy. Bycie w ruchu i to, że mogę
rowerem dojechać praktycznie wszędzie, dokąd chcę, gwiżdżąc na
korki uliczne, sprawia, że wtedy czuję, iż żyję. To mnie nakręca
i daje energię do funkcjonowania w codzienności. Wiatr we włosach
(pardon: w dreadach), endorfinki pracujące na najwyższych obrotach,
swoboda, doznania natury estetycznej (w zależności od tego, jak
bardzo atrakcyjny przyrodniczo jest teren, po którym się poruszam)
– to wszystko jest, jak w pewnej reklamie, bezcenne. :-)
I
jeszcze te reakcje oraz różne pytania, które mi zadają spotkani
po drodze ludzie – nawet te dość często się powtarzające
(typu: czy to jest wygodne? – odnośnie do roweru oraz „czy to
się myje?” – odnośnie do dreadów), co bywa lekko irytujące –
w gruncie rzeczy są (bardzo) miłe. :-)
Czego
mogę Wam i sobie życzyć na nowy rowerok? By jak najbardziej
obfitował w ciekawe wycieczki i inne wydarzenia rowerowe i by sprzęt
jak najmniej psuł, a dostarczał jak najwięcej radości!