Makenzen prowadzi tutaj blog rowerowy

Makenziowe poziomkowanie

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2021

Dystans całkowity:71.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:71.00 km
Więcej statystyk

Nie pójdę dziś na rower, bo Smoleńsk

Sobota, 10 kwietnia 2021 | dodano: 11.04.2021

(Tytuł wpisu jest parafrazą pierwszych słów piosenki Martina Lechowicza pt. "Smoleńsk". → KLIK!)
Co za cudowny dzień! Wreszcie CIEPŁO. Tegoroczna wiosna niestety totalnie dała ciała na początek, jest zimno, pada, wieje, pizga złem. Dzisiaj na chwilę się zrehabilitowała, na chwilę, po po niedzieli znów zapowiadają ścierwo, nie pogodę. Ale do rzeczy (czy jak to teraz się modnie mówi, "do brzegu" - co notabene strasznie mnie wkurza). Wstałam o godzinie, której nie ma na zegarze, bo umówiłam się ze znajomymi pod moim domem o 7.00 nad ranem. Zapakowaliśmy rowery i ruszyliśmy w trójkę autem do naszych znajomych do Łodzi. Tam wypiliśmy poranną herbatę, w międzyczasie kolega (konstruktor Niebieściucha) naprawił mi urwaną korbę, po czym wybraliśmy się na szlak. I już na dzień dobry niespodzianki - koleżanka złapała flaka, a i ją coś złapało, co nie pozwoliło jej kontynuować wycieczki i w dalszą drogę udaliśmy się już w trójkę. Pojechaliśmy nad zalew do Strykowa, a następnie do Białej, gdzie udało nam się zwiedzić zabytkowy drewniany kościółek. Trasa była bardzo malownicza i praktycznie cały czas po pięknym, gładkim asfalcie (województwo łódzkie niestety słynie z dziur w asfalcie jak w serze szwajcarskim). Zadbane wioski, las, a przede wszystkim świeże powietrze, którym mogliśmy się delektować do oporu bez szmaty na twarzy. Rower sam mnie niósł jak rączy rumak. Tak bardzo było mi tego trzeba, bo raz, że roboty od groma, a dwa, pogoda nie rozpieszcza.
Jeszcze coś. Od kilku dni boli mnie prawa ręka. Najczęściej między barkiem a łokciem, ale czasem ból przenosi się poniżej łokcia, a nawet dociera do palców, które mi drętwieją. Mam uszkodzony bark i jak sądzę, ten ból promieniuje właśnie od niego. W każdym razie na rowerze ręka nie bolała i... kurczę, jakie to jest fajne, jak nic człowieka nie boli! Doceniajcie to, bo po czterdziestce jak nic Cię nie boli, to znaczy, że nie żyjesz.